Bootstrapping, pivot, skalowanie, redundancja, disruptive – to tylko kilka przykładów słów, które należą do specjalistycznego żargonu branży skupiającej się na rozwiązaniach z działu nowych technologii. Takim słowniczkiem może pochwalić się niemal każde środowisko biznesowe i w zasadzie nic w tym złego, dopóki wszyscy wiedzą o co chodzi. Kiedy jednak „branżowe słowa” przebijają się do przekazów marketingowych, to może zwiastować komunikacyjną katastrofę.
Choć truizmem jest stwierdzenie, że każdy z nas jest inny, to zdarza się, że marketerzy potrafią o tym o dziwo zapominać. Praca w branży związanej np. z udostępnianiem rozwiązań chmurowych po jakimś czasie w naturalny sposób wpływa na to w jaki sposób rozmawiamy ze współpracownikami, ale zdarza się, że nasze przyzwyczajenia językowe czasem ujawniają się również podczas codziennych rozmów. Właśnie wtedy możemy spotkać się ze zdziwionymi spojrzeniami i pytaniem „ale o czym ty właściwie mówisz?”. Łatwo zapomnieć o tym, że nie wszyscy znają się tak dobrze na tym czym się zajmujemy. Dlatego też komunikacja marketingowa powinna zawsze opierać się na podstawowej zasadzie: „pamiętaj do kogo mówisz”.
To co nam wydaje się proste, niekoniecznie będzie proste i zrozumiałe dla konsumenta, dlatego przy tworzeniu komunikatów zawsze powinniśmy wejść na moment w jego skórę i używać dokładnie takiego języka jaki jest dla niego zrozumiały. Bardzo pomocne przy ustalaniu strategii komunikacji i kluczowych przekazów jest stworzenie profilu osoby, do której chcemy trafić. Taki model „buyer persony” oparty na informacjach dotyczących co czyta, czym się interesuje, jakie ma wykształcenie itd. nasz potencjalny klient, może nam dać konkretną wskazówkę na temat tego jakim językiem do niego mówić tak aby nasza marka była zrozumiana.
A co jeśli grupa docelowa jest bardzo szeroka? W takim przypadku stawiajmy na prostotę przekazu jeszcze bardziej. Przy szerokiej grupie docelowej musimy z góry założyć, że część z odbiorców może mieć problem ze zrozumieniem bardziej złożonych komunikatów, zwłaszcza jeśli dotyczą np. specyfikacji technicznych. Dlatego aby nie wykluczać części konsumentów warto postawić na proste rozwiązania – w końcu taki przekaz będzie zrozumiały również dla bardziej zaawansowanych przedstawicieli grupy docelowej.
Podczas tworzenia haseł, komunikatów, tekstów związanych z promowaną przez nas marką pamiętajmy zawsze do kogo chcemy trafić i jak dostosować do niego stosowany przez nas język. W końcu to co wychodzi spod naszych klawiatur nie powstaje tylko dla nas i nam podobnym, a przynajmniej nie powinno.